Pezet - Nieważne

czwartek, 14 maja 2015

Rozdział 4

*** Oczyma Niko ***

- Fabian o co jej chodziło?
- O nic. Żartowała tylko.
- To nie wyglądało jakby to był żart.
- Dobra, daj mi spokój. Ja idę do domu nara.
- Cześć.


*** Oczyma Fabiana ***

Następny dzień

- I co pogodziłeś się z nią czy wygrałem zakład? - zapytał Bartek ( kolega Fabiana  z uczelni) kpiącym głosem
- Nie, nie pogodziłem się z nią.
- Hahahahahaha to teraz dawaj moją stówkę.
- TY JESTEŚ NIENORMALNY! - wykrzyknęła jakaś dziewczyna zza moich pleców. - Jak mogłeś?! Wiedziałam, że jesteś okrutny, ale nie wiedziałam, że aż tak!
- Julka?! Co ty tu robisz?
- Jakbyś nie zauważył to stoję. Chciałam się z tobą pogodzić, ale dobrze, że tego nie zrobiłam.
- I ty naprawdę myślałaś, że ja się z tobą pogodzę? Nie! Po tym co mi zrobiłaś?!
- Co ja ci zrobiłam może łaskawie mi powiesz? Odkąd przeprowadziłam się do Rzeszowa z rodzicami ty cały czas odnosisz się do mnie tak jakbym ci coś rzeczywiście zrobiła.
- Bo zrobiłaś. - nie chciałem z nią rozmawiać, więc poszedłem do domu. Miałem mieć jeszcze jeden wykład, ale nie chciałem na nią patrzeć. Mam już powoli tego wszystkiego dość... Ja się chyba w niej zakochałem. Nie! Fabian! Ogarnij się! Przez tyle lat nienawidziłeś ją,a teraz niby od tak się w niej zakochałeś?! Na pewno nie! To tylko chwilowe... Z taką myślą udałem się na trening.

Na treningu musiałem się wyżyć. Podczas zagrywki waliłem tak w tą piłkę, że na liczniku byłoby minimum 170 km/h. O 19:30 skończył się trening. O godzinie 20;00 bylem w domu. Poszedłem się wykąpać i poszedłem spać.

*** Oczyma Julii ***

- Czemu on jest dla mnie taki?
- Nie wiem, ale Jula nie ma co płakać przez jakiegoś debila.
- Może i masz rację.
- To dla poprawienie humoru chodźmy na zakupy.
- Ale jest 20:00.
- I co z tego? Nie możemy od czasu do czasu zrobić nic szalonego?
- No dobra, przekonałaś mnie.

I w ten oto sposób znalazłyśmy się o godzinie 20:30 w galerii handlowej. Kupiłam sobie 3 koszulki, 2 pary krótkich spodenek, 2 pary butów i kurtkę letnią. Gdy wracałyśmy było już ciemno w końcu jest 23;00. W połowie drogi zaczepił nas jakiś facet. Myślałam, że to Fabian.
- Fabian daj mi spokój. Nie mam czasu ani ochoty na kłótnie.
- Jaki Fabian? - zapytał facet.
- O Boże.... Co ty tu robisz?!
- Przyjechałem odwiedzić moją dziewczynę. - powiedział i ironicznie się uśmiechnął.
- Nie jestem już twoją dziewczyną! Maja, chodź idziemy. - chciałam sobie pójść, ale Majka gdzieś zniknęła. " No pięknie zostawiła mnie z nim samą! " Pomyślałam.
- Co? Twoja przyjaciółeczka cię zostawiła?
- Spadaj kretynie. - odwróciłam się do niego plecami, ale on mnie złapał za rękę i zacisnął z całej siły. - Grzesiek to boli.
- I dobrze. Może nauczysz się w końcu, że mnie się nie obraża. - puścił moją rękę,a  ja momentalnie się za nią złapałam. - A teraz idziemy do domu. - warknął.
- Nigdzie z tobą nie idę! - zaczęłam biec, ale on był szybszy i jednym ruchem powalił mnie na ziemię. - Złaź ze mnie. - uderzył mnie  w policzek.
- Zostaw ją! - krzyknął jakiś chłopak, a ja od razu poznałam, że był to Niko.
- Odwal się. - Grzesiek dalej na mnie siedział, ale nie długo, bo odepchnął go Nikolay. - Jeszcze się policzymy, suko. - wstał i odszedł.
- Jula nic ci nie zrobił?
- Nie, a gdzie Maja?
- U mnie. I ty też chodź lepiej do mnie.
- Nie trzeba.
- Trzeba, a jak będziesz stawiać opór to zaniosę cię tam.
- No dobra.

U Bułgara obie zostałyśmy na noc. Ja z Penchev'em do 4 nad ranem rozmawialiśmy Maja była zmęczona, dlatego około godziny 2 poszła spać. Z Majką gadaliśmy o wszystkim, ale nie o tym co się wydarzyło wczorajszego wieczora i kim był Grzesiek. Dopiero jak poszła Nikolay zapytał mnie o to.
- To powiesz mi co ten koleś od ciebie chciał i kim on był?
- To był Grzesiek, mój były chłopak. Gdy miałam 16 lat byłam z nim. Na początku wszystko było ładnie, cacy aż do momentu kiedy zaczął brać narkotyki. Z początku nie przeszkadzało mi to, bo brał małe dawki, ale potem przyszło uzależnienie i gdy był pod wpływem narkotyków zaczął się nade mną znęcać.
- On cie uderzył?
- Tak i to nie raz. W końcu w wieku 19 lat postawiłam mu się i odeszłam od niego. On nie mógł tego zrozumieć i zaczął mnie nachodzić w domu, zaczął wydzwaniać do mnie. Nie dawał mi spokoju przez pół roku. W końcu kiedy postraszyłam go sądem odwalił się. I widocznie teraz mu się przypomniałam. On tak po prostu nie dopuści, a ja nie wiem co mam robić. - powiedziałam zrezygnowana.
- A Maja o tym wie?
- Tak. Ona zawsze mi pomagała, wpierała mnie, podnosiła na duchu. Jestem jej za to wdzięczna.  Cieszę się, że mam taką przyjaciółkę.
- Mieć taką przyjaciółkę to skarb. - podsumował przyjmujący. - A teraz chodźmy spać, bo jest 4 nad ranem, a za zaledwie kilka godzin mam trening.
- No jasne, tylko mam jeszcze jedno pytanie.
- Jakie?
- Mogłabym jutro iść z tobą na trening? Maja wychodzi do kina z kimś, a ja nie chcę być sama w domu.
- No jasne! Co to w ogóle za pytanie?
- Dziękuję, kochany jesteś.
- Ależ nie masz za co dziękować. - pocałował mnie w policzek i poszedł do salonu spać, bo uparł się, że ja będę spała w jego sypialni, Maja w pokoju gościnnym, a on na kanapie w salonie.
O 9:00 przebudziłam się, wzięłam ciuchy z wczoraj i poszłam do łazienki. Po 20 minutach wyszłam z niej i udałam się do salonu sprawdzić czy siatkarz jeszcze śpi.
- Co tam tak zaglądasz? - zapytał chłopak z kuchni.
- Nie strasz mnie tak! Sprawdzałam czy jeszcze śpisz.
- Przepraszam. No jak widać nie śpię już. Chodź, siadaj zaraz naleśniki będą gotowe.
- Dobra, to może najpierw pójdę po Majkę?
- Nie trzeba Maja zaraz przyjdzie, bo była tu już.
- Aha, fajnie czyli ja ostatnia wstałam i teraz wychodzi na to, że jestem śpiochem.
- Nie no jest dopiero 10:30. Nie jesteś śpiochem. - oznajmił ironicznie i wybuchł śmiechem nie wiem z jakiego powodu.
- Bardzo śmieszne.
- Co śmieszne? - spytała Maja, która pojawiła się w drzwiach kuchni.
- Nic, nic. Chodź na śniadanie.
- Już idę.

Po zjedzonym posiłku postanowiliśmy, że przejdziemy się na spacer po Rzeszowie. O godzinie 14:00 byliśmy w domu. Chwilę posiedzieliśmy i Majka oznajmiła nam, że idzie do kina.
- A może powiesz nam z kim idziesz na randkę? - spytałam.
- Wszystkiego dowiecie się w swoim czasie. Pa. - rzuciła i zamknęła za sobą drzwi od mieszkania Bułgara.
- Mam jeszcze  dwie i pół godziny do treningu. Co ty na to żebyśmy upiekli ciasto malinowe?
- Ciasto?
- No ciasto, wiesz co to jest?
- Nie, nie wiem. - powiedziałam ironicznie.
- No taki wypiek do jedzenia.
- Przecież wiem co to jest ciasto. Nie słyszałeś ironii w moim głosie?
- Jakoś nie. - przedrzeźniał się ze mną Niko.
- Ahh... Mniejsza o to. Po co mamy piec ciasto?
- No żeby zabić jakoś czas, który został do treningu.
- No dobra, przekonałeś mnie, a masz produkty?
- Mam, mam. To co? Robimy?
- Jasne!

W trakcie robienia ciasta nie obyło się bez " bitwy na mąkę ". Cała kuchnia była biała, ale nam to nie przeszkadzało. W końcu udało nam się zrobić wypiek. Smakował znakomicie. Po zjedzeniu ciasta Niko zaczął pakować rzeczy na trening, bo była już 16:00.. Po 10 minutach siedzieliśmy już  w samochodzie Penchev'a. Równo o 16:25 weszliśmy do budynku gdzie miał odbyć się trening Wilczków.


----------

No i mamy czwóreczkę ;)
Roksana oj chyba jednak nie. :D Poczekasz jeszcze trochę zanim oni się w sobie zakochają :P
Zaglądam na wasze blogi, tylko nie mogę dodawać komentarzy :*
Pozdrawiam do następnego <3 Nie wiem kiedy będzie :)


                 CZYTASZ? KOMENTUJ! 
     TO MNIE MOTYWUJE! :*

niedziela, 3 maja 2015

Rozdział 3

Na imprezie Fabiana nie było. Nie wiem czemu, ale jest jeden plus. Nie będzie gadał do mnie swoich głupich tekstów. I dobrze, zresztą starałam się nie myśleć o nim tylko chciałam skupić się na imprezie. Tańczyłam ze wszystkimi, ale najwięcej z Penchev'em. Około godziny 1 wraz  z Majką poszłyśmy do domu. Byłyśmy wykończone na max'a.


* Następnego dnia *

Obudziłam się około godziny 11:00. Wzięłam jakieś ciuchy i poszłam wykonać poranną toaletę do łazienki . Po 15 minutach wyszłam z niej, a zaraz potem weszła Maja. Około 12:00 byłyśmy gotowe do wyjścia na spacer. Na spacerze zadzwonił do mnie Nikolay.
- Cześć Niko.
- Hej Julka, co robisz?
- Jestem na spacerze z Majką, a co?
- A nie, to nie będę wam przeszkadzał cześć...
- Niko poczekaj.
- No?
- Co chciałeś?
- Nic już.
- No mów.
- Ale to już nieważne.
- Ważne, mów!
- Chciałem się spotkać i pogadać z tobą.
-  To mogłeś tak od razu! Gdzie i o której chcesz się spotkać?
- Najlepiej byłoby teraz. Nie wiem gdzie.
- Hmm.. okej to za 10 minut pod halą, ok?
- Dobrze to pa.
- Pa. - rozłączyłam się. - Maja, bo jest taka sprawa.
- Tak wiem, chcesz się spotkać z Niko.
- Dokładnie.
- To idź! Na co ty czekasz? Z tego co słyszałam masz być pod halą za 10 minut.
- Kochana jesteś. - powiedziałam, pożegnałam się z przyjaciółką i ruszyłam w stronę hali.
 Kiedy doszłam przyjmujący już tam był. 
- Hej Julka.
- No cześć Niko. Więc o co chodzi?
- Bo...
- No powiedz.
- Od wczorajszego"wypadku" nie mogę przestać o tobie myśleć..... Ja.... Ja się chyba w tobie zakochałem. - powiedział i spuścił głowę.
- Nikolay spójrz na mnie. - powiedziałam, a siatkarz wykonał moje polecenie. - Zatkało mnie twoje wyznanie i przepraszam, ale nie odwzajemnię twoich uczuć. - po tych słowach Niko odszedł. Próbowałam go zatrzymać,ale na próżno.

* Oczyma Fabiana *

Od tygodnia Bułgar chodzi jakiś... smutny. Nigdy go takiego nie widziałem. Postanowiłem, że pogadam z nim, chociaż miałem dalej do niego żal o to, że mnie okłamał. Po skończonym treningu Niko pierwszy wyszedł z szatni co było nowością, bo zawsze wychodził ostatni.
- Nikolay poczekaj. - próbowałem zatrzymać przyjmującego.
- Co chcesz?
- Pogadać.
- O czym?-
- O tym co ci się stało?
- Nic mi się nie stało.
- Niko nie znamy się od dzisiaj...
- Ehh... Nieważne...
- Ważne. Nikolay mów!
- Chodzi o dziewczynę...
- Dała ci kosza?
- Tak...
- Trudno... Nie ta, to inna... A teraz chodź idziemy na imprezę, co? Jutro treningu nie mamy, więc możemy iść.
- No nie wiem..
- No chodź.. Przecież trzeba ci jakoś humor poprawić. - próbowałem przekonać siatkarza.
- Wiesz, ja chyba jednak zostanę w domu...
- Niko...
- Nie. Fabian naprawdę, zostanę w domu.
- Jak chcesz.

* Oczyma Nikolaya *

Po rozmowie z Fabianem poszedłem do domu. Od razu gdy tylko wszedłem do mieszkania umiejscowiłem się na kanapie. Rozmyślałem nad tym co powiedziałem Laurze.
,, Julka zapomnij o tym co ci powiedziałem. " napisałem do niej sms-a.
Po chwili przyszła odpowiedź:
,, CO?! Ta dziewczyna to Julka?! Naprawdę?! Nie mogłeś się w innej zakochać?! "
Na początku nie wiedziałem o co chodzi. Zrozumiałem treść sms-a dopiero wtedy, kiedy zobaczyłem do kogo to wysłałem.
,, Fabian to nie miało być do ciebie, ale jak już przez przypadek wysłałem to do ciebie to znasz już prawdę. "
,, Da się zauważyć, że to nie do mnie. " I w tym samym momencie co przyszedł sms rozległ się dzwonek do drzwi. Poszedłem otworzyć.
- Niko.. ja cię przepraszam.
- Za co? To ja zachowałem się jak idiota.
- Nieprawda! Właśnie dobrze, że mi o tym powiedziałeś! Niko, proszę nie unikaj mnie na uniwersytecie... - powiedziała błagalnym tonem.
- Dobrze. - podszedłem do niej i przytuliłem ją na co ona nie protestowała.

* Oczyma Julki *

Następnego dnia siatkarz na wykładach się normalnie zachowywał. Jednak z kolei Fabian był inny. Przestał mi dogadywać, nawet mi " cześć" powiedział.
- Julka możemy pogadać? - zapytał.
- Nie mamy o czym gadać.
- Mamy. Julka proszę cię...
- No dobra, ale masz 5 minut z zegarkiem w ręku.
- Chciałem przeprosić.
- Serio? Ty chciałeś przeprosić? Sorry, ale nie nabiorę się na to.
- A myślałem, że jednak. - powiedział i zaczął się śmiać. - Prędzej nie będę grał w Rzeszowie niż ciebie przeproszę.
- Spierdalaj. - powiedziałam i odeszłam. Dlaczego on jest taki okrutny?! Nienawidzę go! Po prostu nienawidzę! W tej chwili łzy napłynęły mi do oczu i cały świat się rozmazał. Biegłam. Nie wiem gdzie. Po prostu biegłam.
- Sorry.- burknęłam tylko  jakiemuś studentowi, którego potrąciłam. I pobiegłam dalej.
- Julka! - krzyczał ktoś za mną. - Julka poczekaj! - nie słuchałam Penchev'a. Pobiegłam do domu.

 Jest 16:30 za 1,5 godziny mam trening.  Poszłam do kuchni zjeść coś, bo nie robiłam obiadu. Nie miałam siły. O 16:45 byłam gotowa. Na halę poszłam sama, spacerem. Nie chciałam iść z Mają. Musiałam sobie to wszystko przemyśleć. O 17:40 byłam na miejscu. Poszłam do sali się przebrać. Przebrana w strój treningowy udałam się na salę gdzie była już trenerka i kilka dziewczyn z drużyny. Rozgrzałam się i wzięłam piłkę aby poodbijać w parach. Odbijałam chwilę z Mają, gdy przyjaciółka źle przyjęła moją niezbyt mocną zagrywkę, a piłka poleciała w trybuny.  Dopiero wtedy zobaczyłam na nich Fabiana i Nikolay'a. Co oni tu do cholery robili?! Jeszcze na dodatek pech chciał, że Fabian złapał tą piłkę.
- Fabian daj mi tą piłkę.
- Chyba śnisz.
- Człowieku... Czy ty mnie zawsze musisz wkurzać?
- No... tak. - powiedział i wystawił rząd swoich zębów. - Ej... - powiedział tylko kiedy Nikolay zabrał mu piłkę i mi odrzucił.
-Dzięki. - rzuciłam promiennie Bułgarowi i odeszłam rozgrzewać się dalej.

Równo o 20:00 wyszłam z budynku chciałam skierować się w stronę uliczki, którą wcześniej szłam, ale nie było mi to dane, ponieważ Nikolay razem z Fabianem mnie zatrzymali.
- Jula, poczekaj. - o dziwo odezwał się Fabian.
- Fabian, naprawdę? Jeżeli chcesz robić sobie znowu żarty to radzę ci daj se spokój.
- Nie. Jula ja naprawdę mówię. Chciałem cię przeprosić.
- Daj se siana, Drzyzga. - i odeszłam, ale tym razem Nikolay mnie zatrzymał.
- Julka, no poczekaj. - złapał mnie za rękę i odwrócił.
- A ty co chcesz?
- Daj mu szansę.
- Może i bym mu wybaczyła, ale zaraz znowu się okaże to tylko "głupim" żartem, który sobie wymyślił.
- Czekaj.. Jak to znowu?
- Pytaj Fabiana i mi  daj spokój. - odeszłam. Byłam zła na Fabiana. Nigdy mu nie wybaczę choćby błagał, klękał na kolanach, stal pod moim domem cały dzień.

--------------------

Jestem po długiej przerwie :* Niestety moja koleżanka nie mogła napisać 3 rozdziału, więc ja musiałam to zrobić :D Według mnie nieciekawy, a według was? Oceńcie go w komentarzach :*
Następny pojawi się chyba  w niedzielę :*

Paulina