Pezet - Nieważne

czwartek, 11 lutego 2016

Rozdział 20

*** Fabian *** 

- Wiem będę się powtarzał tak długo aż mi wybaczysz.
- Wybaczyć mogę, ale ci nie zaufam. - kiedy usłyszałem te słowa nadzieja, która tkwiła gdzieś tam we mnie nasiliła się jeszcze bardziej. W duchu cieszyłem się jak małe dziecko, że Julka może mi w końcu wybaczyć, ale po usłyszeniu kolejnych zdań załamałem się. Nie wiedziałem co mam jej odpowiedzieć. Chciałem powiedzieć jej, ,że to wszystko nieprawda, byłem nawet w stanie powiedzieć jej całą prawdę, ale ona nie dała mi szansy. Po swojej wypowiedzi pobiegła dalej swoją trasą. A ja? Oczywiście, że mogłem pobiec za nią i jej to wszystko powiedzieć, ale zrozumiałem, że to koniec, że moje starania na nic. Chce, żebym dał jej spokój? Okey. Trochę załamany wróciłem do domu. Kaja była  w kuchni i akurat robiła sobie śniadanie. Nawet się nie witając z nią trochę wkurzony, ale bardziej załamany poszedłem pod prysznic. Kaja coś tam mówiła, ale nie chciałem z nikim rozmawiać dlatego olałem ją. Po prawie godzinie wyszedłem.

*** Julka ***

Po spotkaniu z Fabianem pobiegłam prosto do domu. Kiedy miałam już wchodzić do domu zobaczyłam, że na wycieraczce leży małe pudełeczko. Mimowolnie uśmiechnęłam się. Podniosłam pudełko i weszłam do mieszkania. Weszłam do kuchni, a na lodówce wisiała karteczka od Mai.

Jestem u Marko, nie martw się o mnie :* Wrócę około 20:00.
/Maja 

Fajnie, czyli cały dzień w domu będę sama siedzieć. 
Wzięłam pudełeczko i otworzyłam je. W środku była prześliczna bransoletka. A pod nią leżała karteczka. 

,, No to co zaczynamy? :)
Będziesz miała 3 wskazówki.
Wskazówka numer 1.
O godzinie 15;00  wyjdź z domu i idź do parku. 
Tam szukaj czerwonej koperty.
Do zobaczenia później Myszko. :*
Kocham Cię <3 " 


Coraz bardziej zastanawiało mnie to czy to na pewno jest sprawka Oskara. Może to jakaś pomyłka? Chociaż w to wątpię, ale okey. Była dopiero godzina 10:00, a że była niedziela to postanowiłam wybrać się do kościoła. Ubrałam swoje odzienie wierzchne i wyszłam z mieszkania uprzednio zamykając drzwi. Drogę zajęła mi jakieś 20 minut.

*** Oskar ***

- Oskar! - usłyszałem wołanie swojego brata, jednak nie zareagowałem wcale, ale Emil nie ustępował. - Oskar chodź tu musimy porozmawiać.
Oho, on chce porozmawiać ze mną! To jakaś nowość. Zwlekłem się z łóżka i poszedłem do salonu gdzie Emil oglądał telewizję.
- Czego? - warknąłem.
- Co tak chamsko? Siadaj musimy porozmawiać.
- Bo do ciebie nie da się inaczej. - tak jak mi polecił usiadłem na kanapie. - Więc o co chodzi?
- Wiesz o tym, że jestem na warunkowym, nie? - spytał o dziwo poważnie.
- No wiem i co z tego?
- Nic, chodzi mi o to, żebyś nie próbował robić nic głupiego tak jak kilka lat temu kieyd pierwszy raz dostałem wyrok.
- Przecież to nie moja wina, że pod wpływem narkotyków pobiłeś swoją byłą.
- No nie twoja, ale jestem ciekaw kto mi je dał?
- Ey, ey, ey mogłeś ich ode mnie nie brać przecież.
- A ty mogłeś mi ich nie dawać przecież.
- Dobra nie kłóćmy się to raz, a dwa wiesz w jakiej wtedy sytuacji bylem! - podniosłem głos.
- Ehh.. spokojnie, ja tylko ostrzegam ciebie, bo jak coś zrobisz to przez przypadek ta cała twoja Julka może się o tym dowiedzieć, a wtedy to nie wiem czy będzie chciała dalej z toba być.
- Co?! Skąd ty o wiesz, że mam dziewczynę? I skąd wiesz jak ma na imię?
- Oj barciszku ja dużo o tobie, o was wiem. Wiem też, że byłeś z nia w Hiszpani neidawno.Wiem też jak wygląda i gdzie mieszka, więc dobrze ci radzę.
- Jesteś niemożliwy. - podsumowałem i nie powiem trochę się go przestraszyłem, ale oczywiście nie dałem po sobie tego poznać.
A co do Julki to postanowiłem, że zadzwonię do niej i umówię się na spotkanie. Wybrałem odpowiedni numer i już po chwili trzymałem telefon przy uchu. Po kilku sygnałach odebrała.
- Hej Kochanie.
- No cześć Misiek, coś się stało, że dzwonisz?
- A co? Już chłopak nie może do swojej dziewczyny zadzwonić?
- No niby może.
- No właśnie, a tak na serio to może wyjdziemy gdzieś?
- Hmm.. no okey, a o której?
- Piętnnasta?
- No niezbyt mi pasuje, może 17:00?
- No okey, to do zobaczenia o 17:00 przyjadę po ciebie.
- Oki, pa kotek
Rozłączyłem się z dziewczyną i wyszedłem na zajęcia. 

*************

Wiem kochani, że jest ten rozdział za krótki :/
I muszę wam powiedzieć, że te rozdziały już takie będą :/
I będzie ich tylko 1 lub 2 + epilog :/
I chciałam jeszcze was przeprosić, że tyle musiałyście czekać na ten rozdział :c
A i błędów nie sprawdzałam :/
A swoje opinie zostawcie w komentarzach :)


środa, 10 lutego 2016

Rozdział 19

*** Julka ***

Wyszłam z komisariatu i poszłam od razu do domu. Zaraz po wejściu usłyszałam dzwonek do drzwi.Zdziwiło mnie to, bo nikogo się nie spodziewałam, ale w sumie to Maja mogła znowu zapomnieć kluczy. Otworzyłam drzwi, ale po drugiej stronie nikogo nie było. Porozglądałam się chwilę i już miałam zamykać drzwi kiedy zobaczyłam, że na wycieraczce leży... bukiet róż(?). Zdziwiona podniosłam kwiaty. Weszłam do kuchni i włożyłam je do wazonu. Przy bukiecie była jeszcze doczepiona mały liścik z napisem " Dla Julii ". Zdziwiona biorę się za otwieranie liściku.

,,  Witaj Księżniczko. :*
Mam dla ciebie małą niespodziankę.
Tylko jest jeden warunek 
- musisz zachować to w tajemnicy i nie mówić o tym nikomu, nawet Mai ;)
W późniejszych dniach oczekuj wskazówki :)
Do zobaczenia :*
Kocham Cię bardzo <3 "

Po przeczytaniu tego listu byłam jeszcze bardziej zdziwiona. " W późniejszych dniach oczekuj wskazówki" - kto mi da tą wskazówkę? Przyznaję przeraziłam się trochę, ale po tym ostatnim zdaniu uspokoiłam się trochę, bo jestem pewna, że to Oskar bawi się kotka i myszkę, Stwierdziłam, że nie będę mu mówić o tym, że wiem, że to on, bo nie chcę popsuć mu tego planu. Kwiaty postawiłam w kuchni na parapecie, a karteczkę schowałam u siebie w pokoju. 
Poszłam do siebie i postanowiłam zadzwonić do Oskara. Nie odbierał. Zdziwiło mnie to i to bardzo. Nie wiem co on przede mną ukrywał, ale nie podoba mi się to.
Nagle usłyszałam otwierane drzwi. Zeszłam na dół przywitać się z Marko, bo z góry słyszałam jego głos. 
- Hej, Marko.
- O cześć Julka. - powiedział siatkarz i przytulił mnie na powitanie.
Przeszliśmy do salonu, żeby porozmawiać, a Maja poszła do kuchni zrobić sobie i Marko kawę.
- Julka, a skąd ty masz takie śliczne róże? - spytała przyjaciółka kiedy weszła do salonu z kawami. Krótką chwilę zastanawiałam się czy powiedzieć jej prawdę czy nie? Stwierdziłam, że skoro Oskar chce by to było tajemnicą to okej, niech mu będzie.
- A dostałam od Oskara tak bez okazji. - odpowiedziałam.

*** Oskar ***

Odwiozłem Julkę pod jej do, a sam pojechałem do swojego. Gdy dotarłem an miejsce pod blokiem stał już ON. To było oczywiste, że nie chciałem go widzieć, bo on blisko mnie = problemy. 
Wysiadłem z auta i podążyłem ku drzwiom. Wystukałem kod i drzwi się otworzyły. Totalnie olałem to, że on tutaj jest. Nie chciałem z nim mieć kontaktu. On najwidoczniej miał inne zdanie niż ja, bo jak drzwi się otworzyły i wszedłem do środka to on wszedł za mną.
- Co nie przywitasz się z ukochanym braciszkiem? 
- Daj mi spokój. - Emil zaśmiał się.
- Mam ci dać spokój? Za to, że mnie wsadziłeś do więzienia?! 
- To nie ja cię tam wsadziłem, a ty sam! 
- Tak, bo to ja sam na siebie na policję doniosłem! Zemszczę się, pamiętaj.
- Już się boję. - powiedziałem ironicznie
- Powinieneś. A teraz mógłbyś mnie przenocować kilka dni? 
- Nie! Daj mi w końcu spokój!
-O nie, tak się bawić nie będziemy. Przenocujesz mnie kilka dni. To jest początek mojej zemsty. - odpowiedział z głupim uśmieszkiem. Ja nie miałem nic do gadania na ten temat i to mnie najbardziej wkurzało, że nie mogę go wywalić na zbity pysk, bo wiem do czego on jest zdolny. Ignorując całkowicie jego osobę poszedłem do kuchni zrobić sobie herbaty. 

*** Julka ***

Następnego dnia wstałam i jak gdyby nigdy nic poszłam pobiegać. Wybrałam trasę przez park. I chyba jednak złą trasę wybrałam, bo komu o tej porze zachciało się też biegania? Oczywiście Drzyzdze! Zirytowana jego obecnością biegłam przed siebie, a on gdy mnie tylko zobaczył taki jakiś dziwny był. Jakby zmieszany. Zawrócił ze swojej trasy i zaczął biec w moim kierunku. Kiedy już mnie dogonił złapał mnie za rękę i zatrzymał.
- Czego chcesz? - warknęłam. 
- Julka proszę cię porozmawiajmy.
- Fabian, ale my nie mamy o czym rozmawiać! 
- Przepraszam. - powiedział i spuścił wzrok na ziemię. 
- Powtarzasz się. 
- Wiem i będę się powtarzał tak długo aż mi wybaczysz.
- Wybaczyć mogę, ale ci nie zaufam. 
- Naprawdę? 
- Zwariowałeś?! Nigdy ci nie wybaczę tego jak mnie nienawidziłeś przez te wszystkie lata, jak założyłeś się z kolegami o to, że mnie przeprosisz! Co cię tak nagle wzięło na przepraszanie skoro przez te wszystkie lata mnie nienawidziłeś?! Co? Tak nagle zmieniłeś zdanie? Tak nagle się we mnie zakochałeś? A może to kolejny zakład...?
- Nie, Ju...
- Daj mi skończyć. Fabian zrozum, że nie wybaczę ci, bo skąd mam mieć pewność, że to nie jest znowu głupi zakład? I wiem powtarzam się. A właśnie w tą całą twoją miłość też mi jest ciężko uwierzyć, bo uczucia nie zmieniają się z dnia na dzień. - skończyłam swój monolog i pobiegłam dalej nie zważając na to, że siatkarz mnie woła. 

****************

Po ponad dwóch miesiącach powracam do was.
Został tu jeszcze ktoś? :)
Czekam na wasze opinie w komentarzu ;)
Pamiętajcie dla was to tylko kilka minut na napisanie komentarza, a dla mnie to duża motywacja do dalszego pisania :*
Błedy jak jakieś są to przepraszam, sprawdzałam, ale nie wiem czy dobrze sprawdziłam ;)


Ps. Powoli zbliżamy się do końca opowiadania :)