*** Oczyma Julki ***
Wstałam około 9:00. W domu było cicho co oznaczało, że Fabian i Hania śpią. Wstałam z łóżka i udałam się do łazienki. Około godziny 10:10 zeszłam na dół w celu zjedzenia śniadania. Postanowiłam zrobić sobie tosty. Niko chyba dobrze przemyślał to co zrobił, bo lodówka była pełna. A właśnie przecież jak on tylko otworzy te drzwi to będzie trupem. Z przemyśleń wyrwał mnie męski głos.
- Oo! Kochanie co tak ładnie pachnie? - wszedł do kuchni i od razu zmienił mu się wyraz twarzy. - Sorry, myślałem, że Hania tu jest.
- Twoja dziewczyna jest w łazience. - powiedziałam bez entuzjazmu. Wyciągnęłam talerzyk z szafki. Położyłam na nim tosty, nalałam soku pomarańczowego i udałam się w stronę " mojego pokoju ". Jak dobrze, że Niko miał tam telewizor. Włączyłam urządzenie, usiadłam na łóżku i zaczęłam jeść. Po chwili usłyszałam słowa prezentera
,, Dzisiejszej nocy utalentowany siatkarz Zbigniew Bartman miał wypadek samochodowy. Jest w ciężkim stanie. "
Co?! Ale jak to?! Przecież on miał dzisiaj zagrać mecz! Zerwałam się na równe nogi. Usłyszałam jeszcze tylko w jakim szpitalu leży i wybiegłam z pokoju jak poparzona.
- Fabian! - darłam się na cały dom.
- Nie drzyj się tak! Jesteśmy w salonie! Czego chcesz?
- Zbyszek miał wypadek!
- O kim ty mówisz?
- O Świętej Marysi!.... O Bartmanie geniuszu!
- Co?! Gdzie?! Jak?! Kiedy?!
- To co słyszysz baranie... Na jednym ze skrzyżowań w Rzeszowie. Jak nie wiem, w wiadomościach nic nie mówili. W nocy!
- To jedźmy do szpitala. Mam nadzieję, że masz adres.
- Nie, nie mam. - powiedziałam ironicznie. - Ale jak ty masz zamiar tam dojechać?
- Normalnie. Autem!
- A jak stąd wyjdziesz?
- Coś się wymyśli... - nim się skapnęłam przyjmujący nie miał już drzwi w domu. Coż sam był sobie winien.
- Ej, ej nie szalej tak. - powiedziałam.
- Chciałaś stąd wyjść? - spytał.
- No tak.
- To nie marudź.
- No dobra, dobra...
Wyszliśmy i od razu udaliśmy się do szpitala. Po wejściu do budynku udaliśmy się prosto do recepcji. W sumie to ja z Hanią szłyśmy spokojnym krokiem. Hania okazała się bardzo ciepłą osobą. Nie to co Drzyzga, on wręcz biegł do recepcji. Po kilku minutach usłyszałyśmy głos Drzyzgi.
- No niech mi pani powie gdzie on leży!
- Ale proszę pana. Proszę nie krzyczeć.
- Przepraszam. To powie mi pani gdzie leży Zbigniew Bartman?
- Eh.. No dobrze. Korytarzem prosto i potem w prawo.
- Dziękuję. - i poszedł. Nawet nie zauważył, że jesteśmy obok niego.
- Fabian poczekałbyś. - powiedziała Hania.
- A tak, bo jeszcze wy jesteście. - stanął i poczekał aż podejdziemy do niego. - Mamy iść..
- Wiemy gdzie mamy iść, bo stałyśmy koło ciebie pajacu. - powiedziałam.
- Julka serio chcesz się teraz kłócić? To nie czas ani miejsce na to.
- Oj dobra, przecież nic nie mówię. - uniosłam ręce ku górze na znak poddania się, bo w sumie on miał rację.
Doszliśmy do sali, z której akurat wychodził lekarz.
- Panie doktorze co z nim? - spytałam.
- A pani to...?
- Eee...
- Ona jest jego dziewczyną. - wypalił Fabian. Co?! Jaką dziewczyną?! Co ty bredzisz?!
- Więc czy mógłbym porozmawiać z panią na osobności?
- Dobrze.
- Wspaniale także przejdźmy do mojego gabinetu.
Poszliśmy do gabinetu lekarza. Usiadłam na krześle, a doktor zaczął mówić.
- Tak, więc pani chłopak miał wypadek.
- To wiem.
- Uderzył w niego jakiś pijany kierowca.
- Ja to wszystko wiem, ale co z nim?
- Pan Zbigniew miał lekki wstrząs mózgu.
- O Boże... A czy on coś pamięta?
- Tak. Ten uraz był lekki, więc wszystko jest dobrze,
- A oprócz tego wstrząsu nic mu nie jest? - spytałam z nadzieją.
- Poza zadrapaniami to nic.
- Dzięki Bogu. - ulżyło mi. - A czy my możemy do niego wejść?
- Oczywiście.
- A właśnie, a kiedy Zbyszek będzie mógł wyjść?
- Myślę, że za 2 dni. Musi zostać jeszcze na obserwacji.
- Dobrze, dziękuję, do widzenia.
- Do widzenia. - zamknęłam drzwi i udałam się w miejsce gdzie stał rozgrywający.
- I co z nim? - wypytywał, W sumie nie dziwię mu się, bo to przecież jego przyjaciel.
*** Oczyma Fabiana ****
Stałem pod tą salą i czekałem na Julkę. Wow... Po raz pierwszy w życiu chciałem ją zobaczyć. Czas dłużył mi się niemiłosiernie. Co będzie z moim przyjacielem? Tak, przyjacielem. Ja i Zbyszek przyjaźnimy się od jakiś 7 lat. I tylko on i Nikolay znali całą prawdę. W końcu po jakiś 15 minutach zjawiła się Jula.
- I co z nim? - zacząłem wypytywać dziewczynę.
- Miał lekki wstrząs mózgu... Ale nic poza tym nie jest! - wyprzedziła mnie kiedy chciałem zadać pytanie.
- Uff.. dzięki Bogu. A możemy do niego wejść?
- Tak. - nie czekając na reakcję ze strony Julki wszedłem do sali, w której leżał Zbyszek. Poza kilkoma siniakami to wyglądał jak zwykle. - Cześć Zbyszek.
- Cześć Fabian. Jak ja cię dawno nie widziałem... O cześć Jula! - wręcz wykrzyknął kiedy dziewczyna stanęła w drzwiach sali.
- Cześć Zibi.
- Miałem dzisiaj ciebie odwiedzić, ale... No jak widzisz....
- Nie martw się, nic się nie stało. I tak byś nie odwiedził.
- Dlaczego?
- Długa historia. - powiedziała i podeszła do łóżka.
- A wy co? Już pogodzeni?
- My?! - oboje krzyknęliśmy i zaczęliśmy się śmiać w tym samym momencie.
- Aha. Dobra czyli to miało oznaczać, że nie.
- No nie. - powiedziałem.
- A nie wiecie kiedy będę mógł stąd wyjść?
- Kochanie idziemy? Bo się spóźnisz na mecz. - dopiero wtedy przypomniałem sobie o Hani.
- Tak, już idziemy. Zbyszek to jest moja dziewczyna Hania.
- Śliczną dziewczynę sobie wybrałeś.
Dziewczyna zaśmiała się i wyszła. Ja wstałem z krzesła rzuciłem krótkie " pa " do Bartmana i uczyniłem to samo co moja partnerka.
Udałem się do samochodu i w miedzy czasie dostałem sms-a od.. Julki? Co ona chciała.
Przeczytałem treść sms-a i zrozumiałem o co jej chodzi.
,, Musimy porozmawiać. I to jak najszybciej. Po meczu przyjedź do mnie. "
Nie miałem ochoty tam iść dlatego też nic nie odpisałem, tylko wsiadłem do samochodu i odjechałem.
*** Oczyma Julki ***
Ze Zbyszkiem oglądaliśmy mecz Jastrzębskiego i Resovii razem. Oczywiście wygrała Asseco Resovia Rzeszów 3:2.
Po meczu porozmawiałam jeszcze chwilę z Bartmanem i poszłam, bo przypomniałam sobie, że przecież Fabian ma być u mnie zaraz. Gdy wychodziłam napotkałam cały Jastrzębski Węgiel oraz... Maję(?) przed salą.
- Co ty tu robisz spytałam?
- Przyszłam odwiedzić Zbyszka. A ty już idziesz?
- Tak, bo muszę się z kimś spotkać.
- Uu... Czyżby był to Nikolay?
- Nie. Daj mi ty z nim spokój.
- No dobra, dobra idź.
- Hahaha pa. - zaśmiałam się i wyszłam z budynku. Od razu pojechałam do domu.
---------------------------------------
Nata Lia nie zabijaj mnie :D
Tydzień się jeszcze nie skończył :P
Jak wam obiecałam tak przychodzę w tym tygodniu z rozdziałem :*
Nata Lia czytam twojego bloga i szkoda, że już kończysz :(
Następny nie wiem kiedy :D :P
Jeżeli czyta to pewna osoba to umrę na miejscu przez to co Zibiemu zrobiłam. ;)
I jeżeli długość rozdziału jest za krótka to z góry przepraszam.
PS. Oglądaliście dzisiejszy mecz? Ja od końcówki 1 seta... Cieszę się, że wygrali <3
Komentujcie! Oceniajcie rozdział : *
Pezet - Nieważne
piątek, 19 czerwca 2015
piątek, 12 czerwca 2015
Informacja!
14.06 miałam zamiar dodać rozdział, ale nie dodam go, ponieważ raz mecz gdzie aktualnie jest 2:1 dla Polski <3, a dwa koniec roku :( Pani kazała mi nauczyć się czegoś, na poniedziałek, żebym miała 4 na koniec :/
Ale mam dla was tez dobrą wiadomość :)
Do środy jest wystawianie ocen, więc być może w następnym tygodniu się coś pojawi ;)
Marcyśka B - Dziękuję ci, że mnie informujesz o rozdziałach ;) Powiem ci tyle, że genialnie piszesz *.* Nie będę odpowiadać an twoje komentarze, ponieważ jak już wiesz ( albo i nie) nie mogę :(
Może i Niko przegiął, ale chciał dobrze :P Dowiesz się... wkrótce :P Dziękuję za motywację :*
Roksana Podolska - Oj dowiesz się, ale wszystko w swoim czasie. A czy Julka powie Majce o tym? Hmm.... czas pokaże :D Dziękuję za motywację :*
Ski Jumping my life - A kogo miałaś na myśli? Fabiana? :D :3 Dziękuję za motywację :*
Agacik345 - Zapraszam :) Dziękuję za motywację :*
PS. Staram się pisać rozdziały, ale jak widzicie nie wychodzi mi to zbyt fajnie ;)
Pozdrawiam i do zobaczenia (być może) w następnym tygodniu :* <3
Ale mam dla was tez dobrą wiadomość :)
Do środy jest wystawianie ocen, więc być może w następnym tygodniu się coś pojawi ;)
Marcyśka B - Dziękuję ci, że mnie informujesz o rozdziałach ;) Powiem ci tyle, że genialnie piszesz *.* Nie będę odpowiadać an twoje komentarze, ponieważ jak już wiesz ( albo i nie) nie mogę :(
Może i Niko przegiął, ale chciał dobrze :P Dowiesz się... wkrótce :P Dziękuję za motywację :*
Roksana Podolska - Oj dowiesz się, ale wszystko w swoim czasie. A czy Julka powie Majce o tym? Hmm.... czas pokaże :D Dziękuję za motywację :*
Ski Jumping my life - A kogo miałaś na myśli? Fabiana? :D :3 Dziękuję za motywację :*
Agacik345 - Zapraszam :) Dziękuję za motywację :*
PS. Staram się pisać rozdziały, ale jak widzicie nie wychodzi mi to zbyt fajnie ;)
Pozdrawiam i do zobaczenia (być może) w następnym tygodniu :* <3
wtorek, 2 czerwca 2015
Rozdział 5
Od razu po wejściu do środka Niko poszedł do szatni przebrać się, a ja poszłam na trybuny. W sumie było tak jak zawsze poza jednym. Na trybunach siedziała jakaś dziewczyna. Cały czas patrzyła się na telefon. Nie wiedziałam kim ona jest, bo chyba nie dziewczyną żadnego z siatkarzy. Przynajmniej jej wygląd na to nie wskazywał. Była ubrana wyzywająco, jak prostytutka za przeproszeniem. Czarna spódniczka do połowy ud. Jej makijaż był mocny. Aż za mocny. Nikt z siatkarzy nie lubi takiego makijażu u dziewczyn, a bynajmniej tak mi mówili.
Trening zakończył się standardowo o 19:00. Punkt 19:30 byłam już u siebie w domu. Włączyłam telewizor. Przełączałam kanały, ale nie znalazłam odpowiedniego filmu dla mnie. Po upływie jakiś 15 minut włączyłam DVD wybrałam film ,, Drużyna ", poszłam zrobić sobie popcorn i zaczęłam oglądać. W połowie filmu przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Kto mógł dzwonić ajk nie nasz szanowny siatkarz?
- Słucham?
- No cześć Julka. Wiesz jak ja cię bardzo lubię?
- Czego chcesz?
- No, bo ty jesteś taka kochana...
- Penchev ty mi tu nie słodź tylko gadaj czego chcesz. - lekko podniosłam głos.
- Nie krzycz na mnie mamo... - powiedział z wyrzutem.
- Nikoo...
- No dobra, dobra. Mam pomysł.
- Jaki?
- Co ty na to, żebyś wpadła do mnie na kolację?
- Kiedy?
- Hmm..... Może w sobotę?
- No okej.
- To dobranoc.
- Dobranoc. - rozłączyłam się i wróciłam do przerwanej czynności. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*** Oczyma Majki ****
Wyszłam z domu Bułgara niby, żeby się spotkać z kimś... W sumie to była prawda, ale prawdziwy powód był taki, że nie chciałam im przeszkadzać. Fajnie razem wyglądają i cieszyłabym się gdyby byli razem. Zaraz po tym jak wróciliśmy ze spaceru ja wyszłam już z domu. Nieważne, że miałam jeszcze jakąś godzinę. Przez tą godzinę włóczyłam się po mieście.Gdy w końcu wybiła godzina 15:00 byłam już pod umówionym miejscem.
- Cześć Maja! - usłyszałam męski głos za plecami i momentalnie się odwróciłam.
- No cześć Zbyszek. - odpowiedziałam mężczyźnie. Tak to ten Zbyszek, o którym myślicie. We własnej osobie Zbyszek Bartman . Nie wspominałam wcześniej, ale znam Zbyszka i to dobrze. Kiedyś robiłam praktyki w tym samym miejscu co on w Rzeszowie. Nasze drogi się rozeszły kiedy Zibi dostał propozycję grania w Jastrzębskim Węglu. On wyjechał, a ja tu zostałam. Oczywiście utrzymywaliśmy kontakt. Pisaliśmy sms -y, rozmawialiśmy przez telefon, przez skype. W końcu nadarzyła się okazja, żeby się spotkać, ponieważ w niedzielę Jastrzębianie mają rozegrać mecz z Resovią, a że był już Czwartek to przyjechali.
- To co idziemy oglądać film?
- No jasne.
Poszliśmy do kina na film ,, Miasto 44 " . Wzruszający film. Około 17 : 00 skończył się seans i opuściliśmy budynek.
- Jak się podobał film?
- Fantastyczny i bardzo wzruszający. A tobie?
- Tak średnio.
- Czemu?
- Nie przepadam za filmami wojennymi. To co może teraz jeszcze kolacja? Pogadamy tak jak wcześniej.
- Z tobą zawsze. - uśmiechnął się. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech.
Poszliśmy do najbliższej restauracji. Zamówiliśmy danie i po 10 minutach otrzymaliśmy zamówienie.
- Co tam u ciebie słychać? Opowiadaj.
- W sumie to nic za bardzo się nie pozmieniało. A u ciebie?
- Starej przyjaciółce się muszę pochwalić. - puścił mi oczko - znalazłem sobie w końcu dziewczynę.
- No nareszcie! Już myślałam, że będziesz samotnym siatkarzem do końca swojego życia. - zaśmiał się, a ja zrobiłam to samo. - Dobra opowiadaj o niej. Jak ma na imię? Ile ma lat? Jak wygląda? Jaka jest? Poznam ją kiedyś? Co to za pytanie. Ja muszę ją poznać! Zadzwoń do niej!
- Spokojnie, Maja. Zanim ą poznasz to ci coś o niej opowiem. Okej?
- No dobra. - powiedziałam.
- No, więc tak... Ma na imię Zuza. Ma 25 lat. Jest blondynką, niezbyt wysoka, ma niebieskie oczy. Jest miła, spokojna, ładna, mądra.... Poznasz niebawem, ale nie dzisiaj, bo jest w Jastrzębiu.
- Z twojego opisu wynika, że to całkiem fajna dziewczyna.
- No wiesz... Nie wybieram byle kogo.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i siatkarz odwiózł mnie do domu.
*** Oczyma Nikolay'a***
Wstałem około 8:00. Miałem jeszcze 10 godzin do przyjścia gości, więc zjadłem śniadanie, ubrałem się w strój do biegania i wyszedłem z domu.
Po około godzinie wróciłem. Nie wiedziałem co robić przez 8,5 godzin.Stwierdziłem, że się wybiorę na " małe " zakupy do galerii.
Szybko się wykąpałem, przebrałem i po godzinie byłem gotowy do wyjścia.
Moja " małe zakupy " zawsze kończył się po dwóch godzinach bezcelowego chodzenia po sklepach. Oczywiście z cudem graniczyło, że pojadę na zakupy i nie spotkam tam żadnych fanów.
Gdy wróciłem do mieszkania była 11. Czas się zbierać na trening. Wziąłem potrzebne rzeczy i wyszedłem z mieszkania.
Trening jak trening chociaż się trochę przedłużył, bo jutro gramy mecz z Jastrzębiem. Dlatego w domu byłem o 16:00. Od razu wziąłem się za gotowanie. Równo o 17:50 skończyłem. Szybko skoczyłem się przebrać, wyszedłem z pokoju i rozległ się dzwonek do drzwi.
- Cześć Niko.
- Cześć Jula, wchodź. - dziewczyna wykonała moje polecenie. - Zapraszam do salonu, zaraz będziemy jeść kolację, tylko muszą jeszcze 2 osoby przyjść.
- Nikolay, o kim ty mówisz? Myślałam, że będziemy sami.
- Niespodzianka. - uśmiechnąłem się do niej i podążyłem do kuchni.
- Nikoo.... - wstała z kanapy i poszła moim śladem. - Kto jeszcze ma przyjść? - w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - nim zdążyła coś powiedzieć byłem przy drzwiach. - No cześć, wchodźcie, wchodźcie.
*** Oczyma Julii ***
Stałam w kuchni Niko i czekałam na odpowiedź kogo on jeszcze zaprosił. Rozległo się pukanie do drzwi Bułgar poszedł je otworzyć. Kiedy usłyszałam ten głos nogi się pode mną ugięły. Nie. To nie może być prawda. Niko nie mógł mi tego zrobić! A jednak zrobił.
- Niko, co on tu robi?
- Przyszli na kolację.
- Jak mogłeś?!
- Ej, stary skoro ona tu jest to my z Hanią spadamy. Niko gdzie ty do cholery idziesz?!
- Gdzie ty leziesz?! - powiedziałam, a Niko szybko wyszedł z mieszkania i przez drzwi powiedział - Będziecie tu siedzieć dopóki się nie pogodzicie!
- Penchev przeginasz! - krzyknęłam kiedy stałam razem z Fabianem i Hanką pod drzwiami.
Hanka to ta dziewczyna, która była na treningu. Zamurowało mnie jak zobaczyłam Fabiana z nią. Śmiać mi się chciało, ale w sumie oboje siebie warci.
- Jak stąd wyjdę to cię znajdę i będziesz trupem!
- Uważaj, bo się wystraszę!
- Radzę ci!
- Dobra, ja spadam narka!... A i będziecie tam siedzieć dopóki się nie pogodzicie! Bayo!
- Penchev wróć! Kurwa wracaj!
- Kochanie idziemy już? - odezwała się. A ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie widzisz, że ten debil zamknął drzwi?
- To oknem wyjdźmy. - po tych słowach to ja już tarzałam się po podłodze ze śmiechu.
- On mieszka na 5 piętrze. Nie pamiętasz jak wjeżdżałaś tu windą? - Fabiana rozsadzało od środka, widziałam to.
- To może zadzwońmy po kogoś?
- Ja nie wziąłem telefonu, a ty?
- Ja też nie wzięłam. - ja się dalej tarzałam po tej podłodze. Niezły kabaret.
- Julka! - krzyknął w pewnym momencie rozgrywający.
- Nie krzycz na mnie! - powiedziałam gdy się już uspokoiłam.
- Dobra... Masz telefon?
- No mam...
- To zadzwoń do Majki i powiedz, żeby kazała temu debilowi nas wypuścić.
- Nie.
- Czemu? Przecież mnie nienawidzisz.
- A wiecie jaki fajny kabaret robicie? Fabian myślałam, że stać cię na coś lepszego...
- Julka przegiełaś! Nie mów tak o mojej dziewczynie! I dzwoń po ta Majkę, bo...
- Bo co?!
- Nieważne dzwoń.
- O Boże... - poszłam do kuchni po torebkę. Niestety nie było w niej mojego telefonu. - Uduszę go! Po prostu Penchev już nie żyje!
- Co się drzesz?! - do pomieszczenia wszedł Drzyzga
- Zabrał mi telefon!
- Nie żyje!
- Ej! Uspokójmy się, bo nerwy nie pomogą. - powiedziałam łagodnym tonem.
- Masz rację.
- Ale nie myśl sobie, że to, że normalnie ze sobą teraz rozmawiamy wpłynie na nasze relacje.
- Pff... Nie martw się nie chcę zawierać znajomość z tobą. Nie po tym co mi zrobiłaś.
- Aha? Tylko ja nawet nie wiem co ci zrobiłam.
- I się nie dowiesz. Dobra... Pomyślmy co zrobić, żeby on nas stąd wypuścił.
- Ja nie mam pomysłów... Jestem zmęczona idę spać.
- Tak zostaw mnie z tym samego!
- Masz swoją dziewczynę jeszcze... A i jeszcze jedno! Ja śpię w sypialni! Wy macie do wyboru albo kanapa w salonie, albo w pokoju gościnnym. - oznajmiłam mu i poszłam do łazienki.
Po 30 minutach wyszłam i udałam się do sypialni przyjmującego. Padłam na łóżko, ale spać mi się nie chciało. Dlaczego najlepszą porą na rozmyślanie jest noc?!
Myślałam o dzisiejszych wydarzeniach i doszłam do wniosku, że.... Nie! Idiotko wybij to sobie z głowy! Ty nie jesteś o niego zazdrosna! Nie możesz! ... A potem nie pamiętam o czym myślałam, bo zasnęłam.
*** Oczyma Fabiana ***
Jak tylko mnie wypuści to będzie martwy! Po co on nas chciał godzić?! Przecież powiedziałem mu stanowczo, że się z nią nigdy nie pogodzę!
Myślałem tak kiedy leżałem w pokoju gościnnym z Hanią. Właśnie Hania. Po co ja w ogóle z nią jestem?! Przecież ja jej nie kocham! Ja kocham.... Nie! Nie kocham jej! Ja kocham Hanię! Próbowałem sobie wpierać, ale to nie wyszło. Dobra kocham ją! Kocham Julkę! Ale przecież jej o tym nie powiem, bo uzna mnie za idiotę! Ale ona jest taka podobna....Jak ją widzę to nie mogę myśleć racjonalnie przez to, ze ona jest tak cholernie do niej podobna...
Z takimi myślami udałem się w Krainę Morfeusza.
***
W końcu przybywam to was z 5! :*
Przepraszam, że dopiero teraz :/
Dark Face masz Zibiego i się ciesz :D :P
Ski jumping my life jesteś pewna, że Jula i Niko? O.o
Na kogo liczyłaś? Na Fabiana z Mają? Nieee.....
Marcyśka B spadnie, ale to nie teraz :*
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = BARDZO MOTYWUJESZ
TAKŻE ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA! :*
Trening zakończył się standardowo o 19:00. Punkt 19:30 byłam już u siebie w domu. Włączyłam telewizor. Przełączałam kanały, ale nie znalazłam odpowiedniego filmu dla mnie. Po upływie jakiś 15 minut włączyłam DVD wybrałam film ,, Drużyna ", poszłam zrobić sobie popcorn i zaczęłam oglądać. W połowie filmu przerwał mi dźwięk mojego telefonu. Kto mógł dzwonić ajk nie nasz szanowny siatkarz?
- Słucham?
- No cześć Julka. Wiesz jak ja cię bardzo lubię?
- Czego chcesz?
- No, bo ty jesteś taka kochana...
- Penchev ty mi tu nie słodź tylko gadaj czego chcesz. - lekko podniosłam głos.
- Nie krzycz na mnie mamo... - powiedział z wyrzutem.
- Nikoo...
- No dobra, dobra. Mam pomysł.
- Jaki?
- Co ty na to, żebyś wpadła do mnie na kolację?
- Kiedy?
- Hmm..... Może w sobotę?
- No okej.
- To dobranoc.
- Dobranoc. - rozłączyłam się i wróciłam do przerwanej czynności. Nawet nie wiem kiedy zasnęłam.
*** Oczyma Majki ****
Wyszłam z domu Bułgara niby, żeby się spotkać z kimś... W sumie to była prawda, ale prawdziwy powód był taki, że nie chciałam im przeszkadzać. Fajnie razem wyglądają i cieszyłabym się gdyby byli razem. Zaraz po tym jak wróciliśmy ze spaceru ja wyszłam już z domu. Nieważne, że miałam jeszcze jakąś godzinę. Przez tą godzinę włóczyłam się po mieście.Gdy w końcu wybiła godzina 15:00 byłam już pod umówionym miejscem.
- Cześć Maja! - usłyszałam męski głos za plecami i momentalnie się odwróciłam.
- No cześć Zbyszek. - odpowiedziałam mężczyźnie. Tak to ten Zbyszek, o którym myślicie. We własnej osobie Zbyszek Bartman . Nie wspominałam wcześniej, ale znam Zbyszka i to dobrze. Kiedyś robiłam praktyki w tym samym miejscu co on w Rzeszowie. Nasze drogi się rozeszły kiedy Zibi dostał propozycję grania w Jastrzębskim Węglu. On wyjechał, a ja tu zostałam. Oczywiście utrzymywaliśmy kontakt. Pisaliśmy sms -y, rozmawialiśmy przez telefon, przez skype. W końcu nadarzyła się okazja, żeby się spotkać, ponieważ w niedzielę Jastrzębianie mają rozegrać mecz z Resovią, a że był już Czwartek to przyjechali.
- To co idziemy oglądać film?
- No jasne.
Poszliśmy do kina na film ,, Miasto 44 " . Wzruszający film. Około 17 : 00 skończył się seans i opuściliśmy budynek.
- Jak się podobał film?
- Fantastyczny i bardzo wzruszający. A tobie?
- Tak średnio.
- Czemu?
- Nie przepadam za filmami wojennymi. To co może teraz jeszcze kolacja? Pogadamy tak jak wcześniej.
- Z tobą zawsze. - uśmiechnął się. Oczywiście odwzajemniłam uśmiech.
Poszliśmy do najbliższej restauracji. Zamówiliśmy danie i po 10 minutach otrzymaliśmy zamówienie.
- Co tam u ciebie słychać? Opowiadaj.
- W sumie to nic za bardzo się nie pozmieniało. A u ciebie?
- Starej przyjaciółce się muszę pochwalić. - puścił mi oczko - znalazłem sobie w końcu dziewczynę.
- No nareszcie! Już myślałam, że będziesz samotnym siatkarzem do końca swojego życia. - zaśmiał się, a ja zrobiłam to samo. - Dobra opowiadaj o niej. Jak ma na imię? Ile ma lat? Jak wygląda? Jaka jest? Poznam ją kiedyś? Co to za pytanie. Ja muszę ją poznać! Zadzwoń do niej!
- Spokojnie, Maja. Zanim ą poznasz to ci coś o niej opowiem. Okej?
- No dobra. - powiedziałam.
- No, więc tak... Ma na imię Zuza. Ma 25 lat. Jest blondynką, niezbyt wysoka, ma niebieskie oczy. Jest miła, spokojna, ładna, mądra.... Poznasz niebawem, ale nie dzisiaj, bo jest w Jastrzębiu.
- Z twojego opisu wynika, że to całkiem fajna dziewczyna.
- No wiesz... Nie wybieram byle kogo.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę i siatkarz odwiózł mnie do domu.
*** Oczyma Nikolay'a***
Wstałem około 8:00. Miałem jeszcze 10 godzin do przyjścia gości, więc zjadłem śniadanie, ubrałem się w strój do biegania i wyszedłem z domu.
Po około godzinie wróciłem. Nie wiedziałem co robić przez 8,5 godzin.Stwierdziłem, że się wybiorę na " małe " zakupy do galerii.
Szybko się wykąpałem, przebrałem i po godzinie byłem gotowy do wyjścia.
Moja " małe zakupy " zawsze kończył się po dwóch godzinach bezcelowego chodzenia po sklepach. Oczywiście z cudem graniczyło, że pojadę na zakupy i nie spotkam tam żadnych fanów.
Gdy wróciłem do mieszkania była 11. Czas się zbierać na trening. Wziąłem potrzebne rzeczy i wyszedłem z mieszkania.
Trening jak trening chociaż się trochę przedłużył, bo jutro gramy mecz z Jastrzębiem. Dlatego w domu byłem o 16:00. Od razu wziąłem się za gotowanie. Równo o 17:50 skończyłem. Szybko skoczyłem się przebrać, wyszedłem z pokoju i rozległ się dzwonek do drzwi.
- Cześć Niko.
- Cześć Jula, wchodź. - dziewczyna wykonała moje polecenie. - Zapraszam do salonu, zaraz będziemy jeść kolację, tylko muszą jeszcze 2 osoby przyjść.
- Nikolay, o kim ty mówisz? Myślałam, że będziemy sami.
- Niespodzianka. - uśmiechnąłem się do niej i podążyłem do kuchni.
- Nikoo.... - wstała z kanapy i poszła moim śladem. - Kto jeszcze ma przyjść? - w tym momencie rozległ się dzwonek do drzwi.
- Pójdę otworzyć. - nim zdążyła coś powiedzieć byłem przy drzwiach. - No cześć, wchodźcie, wchodźcie.
*** Oczyma Julii ***
Stałam w kuchni Niko i czekałam na odpowiedź kogo on jeszcze zaprosił. Rozległo się pukanie do drzwi Bułgar poszedł je otworzyć. Kiedy usłyszałam ten głos nogi się pode mną ugięły. Nie. To nie może być prawda. Niko nie mógł mi tego zrobić! A jednak zrobił.
- Niko, co on tu robi?
- Przyszli na kolację.
- Jak mogłeś?!
- Ej, stary skoro ona tu jest to my z Hanią spadamy. Niko gdzie ty do cholery idziesz?!
- Gdzie ty leziesz?! - powiedziałam, a Niko szybko wyszedł z mieszkania i przez drzwi powiedział - Będziecie tu siedzieć dopóki się nie pogodzicie!
- Penchev przeginasz! - krzyknęłam kiedy stałam razem z Fabianem i Hanką pod drzwiami.
Hanka to ta dziewczyna, która była na treningu. Zamurowało mnie jak zobaczyłam Fabiana z nią. Śmiać mi się chciało, ale w sumie oboje siebie warci.
- Jak stąd wyjdę to cię znajdę i będziesz trupem!
- Uważaj, bo się wystraszę!
- Radzę ci!
- Dobra, ja spadam narka!... A i będziecie tam siedzieć dopóki się nie pogodzicie! Bayo!
- Penchev wróć! Kurwa wracaj!
- Kochanie idziemy już? - odezwała się. A ja wybuchnęłam śmiechem.
- Nie widzisz, że ten debil zamknął drzwi?
- To oknem wyjdźmy. - po tych słowach to ja już tarzałam się po podłodze ze śmiechu.
- On mieszka na 5 piętrze. Nie pamiętasz jak wjeżdżałaś tu windą? - Fabiana rozsadzało od środka, widziałam to.
- To może zadzwońmy po kogoś?
- Ja nie wziąłem telefonu, a ty?
- Ja też nie wzięłam. - ja się dalej tarzałam po tej podłodze. Niezły kabaret.
- Julka! - krzyknął w pewnym momencie rozgrywający.
- Nie krzycz na mnie! - powiedziałam gdy się już uspokoiłam.
- Dobra... Masz telefon?
- No mam...
- To zadzwoń do Majki i powiedz, żeby kazała temu debilowi nas wypuścić.
- Nie.
- Czemu? Przecież mnie nienawidzisz.
- A wiecie jaki fajny kabaret robicie? Fabian myślałam, że stać cię na coś lepszego...
- Julka przegiełaś! Nie mów tak o mojej dziewczynie! I dzwoń po ta Majkę, bo...
- Bo co?!
- Nieważne dzwoń.
- O Boże... - poszłam do kuchni po torebkę. Niestety nie było w niej mojego telefonu. - Uduszę go! Po prostu Penchev już nie żyje!
- Co się drzesz?! - do pomieszczenia wszedł Drzyzga
- Zabrał mi telefon!
- Nie żyje!
- Ej! Uspokójmy się, bo nerwy nie pomogą. - powiedziałam łagodnym tonem.
- Masz rację.
- Ale nie myśl sobie, że to, że normalnie ze sobą teraz rozmawiamy wpłynie na nasze relacje.
- Pff... Nie martw się nie chcę zawierać znajomość z tobą. Nie po tym co mi zrobiłaś.
- Aha? Tylko ja nawet nie wiem co ci zrobiłam.
- I się nie dowiesz. Dobra... Pomyślmy co zrobić, żeby on nas stąd wypuścił.
- Ja nie mam pomysłów... Jestem zmęczona idę spać.
- Tak zostaw mnie z tym samego!
- Masz swoją dziewczynę jeszcze... A i jeszcze jedno! Ja śpię w sypialni! Wy macie do wyboru albo kanapa w salonie, albo w pokoju gościnnym. - oznajmiłam mu i poszłam do łazienki.
Po 30 minutach wyszłam i udałam się do sypialni przyjmującego. Padłam na łóżko, ale spać mi się nie chciało. Dlaczego najlepszą porą na rozmyślanie jest noc?!
Myślałam o dzisiejszych wydarzeniach i doszłam do wniosku, że.... Nie! Idiotko wybij to sobie z głowy! Ty nie jesteś o niego zazdrosna! Nie możesz! ... A potem nie pamiętam o czym myślałam, bo zasnęłam.
*** Oczyma Fabiana ***
Jak tylko mnie wypuści to będzie martwy! Po co on nas chciał godzić?! Przecież powiedziałem mu stanowczo, że się z nią nigdy nie pogodzę!
Myślałem tak kiedy leżałem w pokoju gościnnym z Hanią. Właśnie Hania. Po co ja w ogóle z nią jestem?! Przecież ja jej nie kocham! Ja kocham.... Nie! Nie kocham jej! Ja kocham Hanię! Próbowałem sobie wpierać, ale to nie wyszło. Dobra kocham ją! Kocham Julkę! Ale przecież jej o tym nie powiem, bo uzna mnie za idiotę! Ale ona jest taka podobna....Jak ją widzę to nie mogę myśleć racjonalnie przez to, ze ona jest tak cholernie do niej podobna...
Z takimi myślami udałem się w Krainę Morfeusza.
***
W końcu przybywam to was z 5! :*
Przepraszam, że dopiero teraz :/
Dark Face masz Zibiego i się ciesz :D :P
Ski jumping my life jesteś pewna, że Jula i Niko? O.o
Na kogo liczyłaś? Na Fabiana z Mają? Nieee.....
Marcyśka B spadnie, ale to nie teraz :*
CZYTASZ + KOMENTUJESZ = BARDZO MOTYWUJESZ
TAKŻE ZAPRASZAM DO KOMENTOWANIA! :*
Subskrybuj:
Posty (Atom)