Ja go kiedyś zamorduję. Po co on jej to mówił?
- Dajcie mi już wszyscy święty spokój! - powiedziałem i wyszedłem z sali. Jak Zbyszek spróbuje powiedzieć jej co do niej czuje to już na pewno będzie trupem! Byłem wkurzony. Postanowiłem pójść na spacer. Do treningu mam jeszcze jakieś 2 godziny, więc mam trochę czasu na przemyślenie tego wszystkiego.
*** Julka ***
- Możesz mi powiedzieć o co ci chodzi? - spytałam Zbyszka kiedy Fabian wyszedł.
- Niech Fabian sam ci to powie. Co tam u ciebie słychać?
- A nic właśnie wróciłam z trenin... Yy... Z wykładu.
- Co? Jakiego treningu?
- Z wykładu.
- Julaa...
- No dobra...
- Byłaś na treningu chłopaków?
- Co? Nie. Byłam na swoim treningu.
- Czekaj, bo nie rozumiem. Trenujesz coś?
- Tak.
- Co?
- Siatkówkę. - spuściłam głowę, bo wiem, że Zbyszek teraz zacznie wypytywać.
- Czemu ja o tym nic nie wiem? - próbował obrócić to w żart, ale mi nie było do śmiechu.
- A po co ja ci to miałam mówić?
-Może w przyszłości będziesz grała tak jak twój utalentowany kolega...
- Ty już tak tu nie wymyślaj. Są lepsi od ciebie. - zaczęłam się śmiać.
- No ej. - udawał obrażonego, ale nie wychodziło mu to za dobrze. - Nie wierzysz w moje umiejętności?
- No jakoś nie za bardzo. - wybuchnęłam śmiechem, a po chwili dołączył do mnie Bartman. Śmialibyśmy się dłużej, ale przypomniałam sobie, że zaraz mam popołudniowy trening. - Dobra Zbyszek ja muszę iść, bo zaraz mam trening.
- Idź, idź.
Poszłam i od razu udałam się na trening. Na treningu grałam dość dobrze chociaż cały czas nurtowało mnie pytanie. O co chodziło Zbyszkowi? Pewnie tego się nie dowiem, chyba że Fabian mi to powie, ale w to wątpię. Po skończonym treningu postanowiłam zrobić sobie " leniwy dzień ". Szybko zrobiłam popcorn i zasiadłam przed telewizorem. Majka była u siebie w pokoju, więc miałam telewizor dla siebie. Około godziny 22 poczułam, że przydałoby się pójść spać. Tak też zrobiłam. Poszłam do sypialni, położyłam się na łóżko i momentalnie zasnęłam.
Rano obudziłam się o 9. Na uczelni miałam być dopiero o 15, więc miałam jeszcze czas na pojechanie do szpitala po Zbyszka. Przebrałam się.
Uczesałam się.
Zjadłam szybkie śniadanie i wyszłam z mieszkania. Majki nie było, więc zamknęłam drzwi na klucz i udałam się w stronę auta. Po około 20 minutach byłam na miejscu.
- To co? Możesz już wyjść? - spytałam kiedy tylko weszłam do sali.
- Tak.
- To idziemy?
- Tak, chodźmy.
Wyszliśmy z sali i poszliśmy do recepcji po wypis. Miła recepcjonistka dala Zbyszkowi wypis i już po chwili byliśmy u mnie w domu. Była godzina 13:00, więc postanowiłam zrobić jakiś obiad.
- Zbyszek co powiesz na zapiekankę ziemniaczaną?
- Świetny pomysł. A masz potrzebne produkty?
- Tak, to co robimy?
- Robimy.
Zaczęliśmy robić nasze danie. Oczywiście nie obyło się bez wygłupiania się. Po około 1,5 godzinie jedliśmy już nasz posiłek. Włożyliśmy naczynia do zmywarki i Bartman postanowił mnie odwieźć pod uczelnię. Zaraz po wejściu do szatni spotkałam Fabiana.
- Hej, możesz mi powiedzieć co to było wczoraj w szpitalu?
- Dasz mi w końcu z tym spokój?
- Ja chcę tylko normalnie z tobą porozmawiać! - krzyknęłam.
- Ale ja nie chcę i daj mi już święty spokój! - też krzyknął i wyszedł z szatni. Na co ja liczyłam? Naiwna idiotka.
Z moich przemyśleń wyrwała mnie moje przyjaciółka.
- No cześć Jula. Co ty taka zamyślona?
- Hej Maja. Nic tak tylko myślałam.
- O czym?
- Ehh.. nieważne.
- Julaa...
- Dobra w domu ci powiem, ok?
- Okej, okej.
- To teraz chodź, bo się zaraz spóźnimy.
- No już idę, daj mi kurtkę ściągnąć.
Maja ściągnęła kurtkę i poszłyśmy na pierwsze zajęcia. Męczarnia zakończyła się około 20. Razem z Majką poszłyśmy w kierunku naszego mieszkania.
- Mówiłem, że to jeszcze nie koniec. - usłyszałam dobrze znany mi głos.
- Czego ty ode mnie chcesz?!
- Jedziesz ze mną do domu.
- Nigdzie z tobą nie jadę! Jesteś znowu naćpany!
- Nie jestem naćpany! Idziemy! - powiedział i złapał mnie za rękę.
- Zostaw ją! - próbowała bronić mnie przyjaciółka.
- Nie wtrącaj się! - warknął i zaczął ciągnąc mnie za rękę. W pewnym momencie udało mi się wyrwać z jego uścisku i nie myśląc zaczęłyśmy razem z Majką biec. Na szczęście Grzesiek pojawił się nieopodal naszego mieszkania. W ostatniej chwili udało nam się wejść do klatki schodowej.
- Jeju, Jula on jest nieobliczalny.
- Wiem. Dobra nie myślmy o tym teraz, chodź do domu.
Weszłyśmy do mieszkania i ja pierwsze co zrobiłam to poszłam do łazienki. Po mnie poszła Maja, a ja padłam zmęczona na łóżko.
Rano obudziłam się o 10:00. Miałam dzisiaj wolne od zajęć, więc mogłam sobie dzisiaj poleniuchować. Zeszłam w piżamie do kuchni.Była tam już moja przyjaciółka i od razu zasypała mnie pytaniami.
- Hej, Jula.
- Cześć, Maja.
- Powiesz mi o czym tak wczoraj w szatni rozmyślałaś?
- Bo 2 dni temu w szpitalu u Zbyszka zaistniała dziwna sytuacja.- Jaka?
- A mianowicie. Szłam na salę, na której leżał Bartman i był tam Fabian. I gdy tylko weszłam do środka Zbyszek powiedział, że Fabian ma mi coś do powiedzenia. Popatrzyłam na Fabiana pytająco, a ten tylko powiedział, żebyśmy mu dali wszyscy spokój.
- Wydaje mi się, że Fabian ma jakąś tajemnicę przed tobą, którą chce ci powiedzieć, ale nie może.
- Niby dlaczego nie może?
- Nie wiem. A w szatni przed moim przyjściem co było? Widziałam tylko jak Fabian wychodzi wkurzony z szatni.
- W sumie to nic. Pytałam się Fabiana o co chodziło w szpitalu. Ten powiedział, żebym dała mu spokój, to powiedziałam, że chcę tylko porozmawiać, to on powiedział, że nie chce i wyszedł.
- Nie ogarniam tego faceta.
- No ja też.
- Dobra zmiana tematu na trochę gorszy.
- W sensie?
- Grzesiek. Jula musisz iść z tym na policję.
- Nie mogę. Przecież on mi nie da żyć jak się dowie, że poszłam na policje.
- Julka musisz. Inaczej nie da ci spokoju.
- Ehh... dobra popołudniu pójdę, zadowolona? - powiedziałam, ale wiedziałam, że tak nie zrobię, a jakbym powiedziała, że nie pójdę to Maja pewnie by mnie tam siłą zaciągnęła.
- Tak, a teraz ja idę na zajęcia.
- Masz dzisiaj jakieś zajęcia? - spytałam zdziwiona.
- No tak.
- Dobra to idź. Ja też zaraz na trening idę.
- Okej, pa.
- Pa. - powiedziałam do przyjaciółki zanim wyszła z mieszkania. Zrobiłam sobie jakieś śniadanie, ubrałam się wygodnie.
Włosy zawiązałam w luźnego warkocza, wzięłam torbę i wyszłam z domu.
****
Dziś was zostawiam z takim czymś :D
Jak zwykle musiałam bardziej namieszać :3
Jedna osoba stwierdziła, że za dużo mieszam w blogu.
Tak się nad tym zastanawiałam to stwierdziłam, że może i to prawda,
ale ja lubię mieszać i chyba nie mam zamiaru przestać. A co wy o tym myślicie? Za dużo mieszam? Może jednak powinnam przestać? :>
Wyraźcie opinię w komentarzach ;)