Po chwili zza niego wyskoczył mój chłopak.
- Wesołych Świątk, kochanie!
- Dziękuję. Ja też coś dla ciebie mam, chodź.
Zaprowadziłam go do pokoju i najpierw się z nim przywitałam tak jak należy.
- Mmm..... takie powitania to ja mogę mieć codziennie.
- Hah, chciałbyś.
Podeszłam do szafy i wyciągnęłam prezent dla niego.
- Wesołych Świąt, skarbie.
Wręczyłam mu pudełko, a w nim był album z naszymi wspólnymi zdjęciami i słuchawki.
- Dzięuję kochanie. Prezent jest śliczny.
Chłopak podszedł do mnie i złożył na moich ustach namiętny pocałunek.
- A teraz chodź na dół do rodziców porozmawiać z nimi trochę i potem jedziemy do twoich.
- Ehh... No dobrze.
Chłopak westchnął, złapał mnie za rękę i zeszliśmy na dół.
- O córuś chodźcie na obiad.
- Już idziemy.
Przeszliśmy z Oskarem do jadalni. Usiedliśmy na swoich miejscach i juz po chwili jedliśmy przygotowany przez moją mamę obiad.
- To opowiadajcie jak wam się układa? Jak się poznaliście?
- Układa nam się bardzo dobrze, a poznaliśmy sie na uczelni. - odpowiedział krótko Oskar na pytanie mojej rodzicielki.
- A od kiedy jesteście razem? Macie już jakieś plany na przyszłość?
- Mamo, co to za przesłuchanie?
- Jakie przesłuchanie? Ja tylko chcę wiedzieć.
- Ehh... Jesteśmy razem od końcówki listopada. Nie mamy żadnych planów na przyszłośc, bo jeszcze o tym nie rozmawialiśmy i koniec już tych pytan.
- Dobrze. Jak chcesz,
Po zjedzonym posiłku porozmawialiśmy jeszcze chwilę i stwierdziliśmy, że będziemy już się zbierać.
- My już będziemy jechać.
- Co? Ale dlaczego? Przecież jest 17:00 dopiero. - odezwał się mój tato.
- Wiemy, ale jedziemy jeszcze do rodziców Oskara.
- W takim razie pozdrówcie ich i jedźcie ostrożnie.
- Dobrze tato. Do zobaczenia.
Pożegnaliśmy się z moimi rodzicami, Oskar poszedł jeszcze po moją walizkę i ruszyliśmy w drogę do domu rodziców Oskara. Droga minęła nam w świetnej atmosferze. Rozmawialiśmy, opowiadaliśmy kawały, śpiewaliśmy. Nawet nie wiem kiedy minęła nam ta godzina. Podjechaliśmy pod dom rodziców mojego chłopaka. Mama Oskara stała już w oknie i czekała prawdopodobnie na nas. Wysiedliśmy z samochodu i ruszyliśmy do domu. Nie zdążyliśmy podejść nawet do drzwi, a te już się otworzyły, a w nich stanęła starsza pani. Zgaduję, że mama Oskara.
- O Oskar już jesteście. Wchodźcie kochani.
Starsza kobieta podeszła najpierw do swojego syna i się z nim przywitała, a potem do mnie.
- Dobry wieczór. Julia Ruśiewicz.
- Witam cię dziecko drogie. Jaka ty ładna jesteś.
- Dziękuję pani bardzo.
- Jaka pani? Mów do mnie mamo albo po prostu Basia.
Zaskoczyło mnie to, że Oskara mama na wstępie powiedziała mi, że mogę do niej mówić " mamo ".
- Dziękuję pa... to znaczy mamo.
- Ależ nie masz za co. Oskar mi dużo o tobie opowiadał.
- Mam nadzieję, że nic złego o mnie nie mówił. - zaśmiałam się. - A tak właściwie to gdzie on jest? - spytałam kiedy zobaczyłam, że Oskara z nami nie ma.
- Nie musisz się o to martwić. Mówił jaka ty ładna, miła i mądra jesteś. Nie powiedział na ciebie żadnego złego słowa. A mój syn poszedł chyba gdzieś ze swoim ojcem.
- Bardzo dobry kontakt mają widzę.
- To prawda. W dzieciństwie kiedy mąż musiał zrobić coś na podwórku to Oskar szedł razem z nim. A teraz muszę cię przeprosić, ale muszę iść do kuchni zrobić kolację.
- To ja pomogę.
- Ależ nie rób sobie kłopotu. Poza tym jesteś naszym gościem.
- Ale ja chciałabym pani pomóc.
- No dobrze. Jak chcesz to pokrój pomidory.
- Dobrze.
Wraz z panią Basią rozmawiałyśmy o różnych rzeczach, ale najczęściej to ona opowiadała różne, śmieszne sytuacje z dziecieństwa swojego syna. Było bardzo miło. W końcu po godzinie kolacje była gotowa.
- To ja pójdę po chłopaków.
- Dobrze. Sprawdź w garażu powinni tam być.
- Dobrze.
Tak jak powiedziała mi mama Oskara tak też zrobiłam. Starsza kobieta miała rację chłopcy byli w garażu i robili coś przy samochodzie.
- O Julkka.
- No hej, przyszłam zobaczyć co robicie i zawołać was na kolację.
- Zaraz przyjdziemy.
- Okej.
Poszłam do jadalni gdzie była juz mama studenta.
- I jak? Byli w garażu?
- Tak, robili coś przy aucie i powiedzieli, że zaraz przyjdą.
- Dobrze, w takim razie chodź, siadaj do stołu.
Zrobiłam to co Basia mi kazała. Oskar wraz z panem Marcinem przyszli chwilę po tym jak usiadłam do stołu.
- To tak ładnie jeść kolację bez nas? - spytał mój chłopak.
- Oczywiście, że nie, dlatego czekałyśmy na was, - zaśmiałam się. Gdy wszyscy już siedzieli przy stole zaczęliśmy jeść. Po zjedzonej kolacji zasiedliśmy na kanapie w salonie i rozmawialiśmy. Około godziny 22:00 zrobiłam się śpiaca dlatego przeprosiłam wszystkich, poszłam wziąć prysznic i poszłam spać.
* Fabian *
Na święta pojechałem do rodziców, do Warszawy. Pojechałem w sumie w szczególności po to, aby odpocząć oraz przemyśleć parę spraw. Mianowicie o Julce. Dać sobie z nią spokój? A może dalej walczyć o nią? Chociaż czy jest sens skoro ona cały czas nie chce mi wybaczyć? Zresztą ona ma chlopaka. Nie wiem już co mam robić. Może jednak powinienem się poddać? Skoro nie zrobiło na niej wrażenia to, że powiedziałem jej prosto w oczy, że ją kocham to ja już nie wiem co zrobi na niej wrażenie. Chociaż... Może i wiem...? Dobra. Próbuję ostatni raz. Jak to nie pomoże to dam jej spokój. Z tym pozytywnym nastawieniem położyłem się spać. Szybko odpłynąłem do Krainy Morfeusza.
* Maja *
Pierwsze wspólne święta wraz z Marko postanowiliśmy spędzić osobno. Chłopak chciał abym w drugi dzień świąt przyjechała do niego, do Serbii, ale nie mogłam sobie pozwolić na taki wyjazd. Na całe szczęście siatkarz zrozumiał to i nie naciskał. Teraz jest godzina 17:30 i jestem na spacerze wraz z mamą, tatą i babcią. Chodzimy sobie po jednym z krakowskich parków. Nie, nie wychowywałam się w Krakowie, tylko moi rodzice przeprowadzili się tutaj jak wyprowadziłam się z domu i zamieszkałam z Julką.
- Maja? To ty? No nie wierzę! - usłyszałam za sobą w pewnym momencie wołanie. Szybko się odwróciłam i zobaczyłam Adriana, mojego byłego chłopaka jeszcze z czasów liiceum.
- Adrian! Co ty tu robisz?
- Przyjechałem na świeta do babci.
- A no tak, bo ty masz babcię w Krakowie.
- A ty co tu robisz? Przecież mieszkasz w Rzeszowie.
- Przyjechałam do rodziny, bo przeprowadzili się tu po mojej wyprowadzce z domu.
Porozmawialiśmy jeszcze chwilę, wymieniliśmy się numerami telefonów i wróciłąm wraz z rodziną do mieszkania.
*********
No je kochani! :D
Chciałam wam podziękować, że tyle osób czeka na rozdział :)
Bardzo miło jak się czyta te wszystkie komentarze.
I wiecie co?
Przez to , że czytałam te wszystkie pozytywne komentarze to wena mi przyszła i teraz już nie wiem jak to będzie z epilogiem :D Czy będzie tu 20, 25 czy może 30 rozdziałów to już nie wiem :)
Cieszycie się? :3
Jak tak i oczekuję od was, że będą dłuuugie, ciekawe komentarze, bo one motywują podwójnie :)
A i jeszcze jedno ;)
Rozdziały będą co tydzień, ale nie wiem czy w sobotę, czy w niedzielę :)
Jak nie będzie w sobotę to będzie w niedzielę, a jak nie będzie w niedzielę to albo napiszę wam notkę, że nie wyrobiłam się, albo będzie po prostu za tydzień rozdział ;)
Ps. Jeżeli jeszcze u kogoś nie nadrobiłam zaległości to niech mi napisze w komentarzu, bo być może zapomniałam :)
Ps. 2 Jeżeli są jakieś błędy to przepraszam, ale nie sprawdzałam ;)
Także do następnego :*